Zant kel Zana

Owszem, Zant był przystojnym człowiekiem, ale w pewien specyficzny, właściwy sobie sposób. Możliwe, że nie wydałby się atrakcyjny kobiecie, która pragnie jedynie bezpiecznie przeżyć swoje życie. Ale niegrzecznej dziewczynce, która lubi igrać z ogniem (dosłownie w jego wypadku), spodobałby się bardzo.

Twarz miał smukłą jak u wszystkich shee, ale można było z niej wyczytać jakąś nieokreśloną twardość, determinację, którą ktoś mniej życzliwy nazwałby bezwzględnością lub nawet okrucieństwem. To była twarz człowieka, który widział wiele i jeszcze więcej uczynił. I nie były to ładne rzeczy. Na pierwszy rzut oka widać było, że jest drapieżnikiem, że zrobi wszystko by pozostać na szczycie łańcucha pokarmowego.

Ale miał też nieco uroku, tajemnicy, która otacza każdy zakazany owoc, zwłaszcza gdy uśmiechał się tym swoim krzywym uśmieszkiem, lub gdy w jego oczach rozpalał się ogień.

Zant miał długie związane w kuc włosy; tak jak u większości azashee były czarne jak smoła.

Jak większość azashee mógł pochwalić się atletyczną, ale szczupłą sylwetką.

Wymięty kapelusz, z którym chyba nigdy się nie rozstawał, ozdabiało krucze pióro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz