Można domniemywać, że to kwestia
wychowania, albo tego, co spotkało mnie w dzieciństwie. Można
przypuszczać, że jestem taki w wyniku traumy, którą przeżyłem.
Nigdy nie miałem łatwo, od najmłodszych lat moim domem była
ulica. Musiałem kraść, żeby mieć do jeść. Nie miałem żadnych
przyjaciół, a o pocieszeniu ze strony rodziny nawet nie ma co
wspominać. Ale moim skromnym zdaniem, to żadne ciężkie warunki
nie miały wpływu na to, jaki byłem i jaki jestem. Nawet gdybym
dorastał w bogatej, kochającej rodzinie, wszystko skończyłoby się
tak samo.
Ja po prostu zawsze byłem inny.
Moi rówieśnicy zawsze odczuwali przy mnie dyskomfort. Ci słabsi instynktownie starali trzymać ode mnie z daleka. Ci odważniejsi mnie prześladowali. Nie dziwię im się, ani jednym, ani drugim.
To
naturalna ludzka reakcja.
Chyba.
Zresztą, co ja wiem.
Prawda jest taka, że dopóki nie odnalazł mnie mój mistrz, byłem nikim. Skończyłbym pewnie jako psychopatyczny morderca. A dzięki niemu stałem się potężnym teurgiem.
Hm… Cóż.
Jedno nie wyklucza drugiego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz